Elżbieta Pińciurek, to zastępca dyrektora Departamentu Budżetu i Efektywności Finansowej i główna księgowa resortu sprawiedliwości. Przewodnicząca komisji śledczej Magdalena Sroka (PSL-TD) zaznaczyła, że Pińciurek zajmowała się w Ministerstwie Sprawiedliwości rozliczaniem Funduszu Sprawiedliwości.

Przed komisją śledczą Pińciurek została zapytana, czy przed przesłuchaniem spotkała się z b. wiceministrem sprawiedliwości Michałem Wosiem (polityk Suwerennej Polski, poseł klubu PiS). Woś, gdy był wiceszefem Ministerstwa Sprawiedliwości, złożył we wrześniu 2017 r. wniosek o zmianę planu finansowego Funduszu Sprawiedliwości - chodziło o kwotę 25 mln zł, które trafiły do CBA.

Pińciurek zaprzeczyła. Zapewniła, że Woś nie wydawał jej instrukcji przed przesłuchaniem i kontaktował się z nią tylko telefonicznie. Oświadczyła, że zeznaje przed komisją śledczą "na podstawie dokumentów, bez żadnego pełnomocnika, po prostu tak po księgowemu”. Wyjaśniła, że b. wiceminister chciał ją tylko pocieszyć przed stawieniem się przed komisją, bo była bardzo zdenerwowana.

Pytana była też, w jaki sposób doszło do zmiany w planie finansowym Funduszu Sprawiedliwości. Zpewniła, że w jej departamencie nikt nie wiedział, na co zostaną wydane środki z funduszu, których dotyczyła zmiana w planie. Według niej zmiana podyktowana była nowelizacją Kodeksu karnego.

Przewodnicząca komisji zapytała, jaką rolę pełniła w przygotowywaniu planu. "Czy ktoś rozmawiał z panią ws. zaprezentowania w planie 25 mln zł jako +inne zadania+?" – pytała Sroka. "W departamencie przyjęliśmy te wielkości, które zostały nam przedstawione. Pod względem rachunkowym nie stwierdziliśmy żadnych nieprawidłowości" – odpowiedziała Pińciurek.

Wiceszef komisji śledczej ds. Pegasusa Marcin Bosacki (KO) mówił o "niezwykle szybkiej" sekwencji wydarzeń: 14 września 2017 r. wiceminister Woś kieruje do resortu finansów prośbę o wyrażenie zgody na dokonanie zmian w planie finansowym Funduszu Sprawiedliwości, a już następnego dnia CBA skierowało do MS wniosek o przekazanie 25 milionów zł.

Bosacki zapytał Pińciurek, czy kiedykolwiek widziała "takie szybko tempo zmian i dysponowania pieniędzmi tak poważnymi, jak 25 milionów złotych w ciągu doby" i chciał wiedzieć, "skąd taki pośpiech".

"Naszym zadaniem było przeanalizować zgodność formalno-rachunkową tego wniosku, tego planu, na właściwym formularzu i po prostu przekazać do Ministerstwa Finansów" - odpowiedziała. Dodała, że w departamencie "często są krótkie terminy na realizację jakichś zadań (…) Nie było to jakimś takim nadzwyczajnym działaniem” - powiedziała Pińciurek. Nie była w stanie wyjaśnić, kto wymagał od niej tak szybkiego tempa. "Nie pamiętam" – odpowiadała na indagacje posłów.

Komisja chciała wiedzieć, czy po zmianie w planie finansowym Funduszu Sprawiedliwości i przekazaniu 25 mln zł, świadek interesowała się, co się dalej z tymi pieniędzmi działo. Pińciurek odpowiedziała, że nie, bo to nie jest jej kompetencja.

Wiceszef komisji śledczej ds. Pegasusa poseł Tomasz Trela (Lewica) poprosił o potwierdzenie, że 25 mln zł to nie była dotacja celowa. "Nie była to dotacja celowa" - potwierdziła Pińciurek.

W odpowiedzi wiceszef komisji przywołał pismo z 15 lutego 2018 r. napisane przez Wosia do Dyrektora Biura Finansów w resorcie sprawiedliwości Jarosława Wyżgowskiego. "Uprzejmie informuję, iż dotacja celowa z wykorzystanych środków otrzymanych z Funduszu Sprawiedliwości, Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej umowa zawarta z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym tudzież Śledczym - tu jest oczywista pomyłka - w dniu 29 września 2017 roku, została rozliczona w całości w dniu 15 lutego 2018 roku" - zacytował Trela i stwierdził, że w takim razie ten dokument poświadcza nieprawdę.

Pińciurek pytano ponadto, czy podjęła działania wyjaśniające po raporcie NIK ws. nieprawidłowości, w wyniku których z FS przekazano do CBA pieniądze. Odparła, że nie. "Nie pamiętam, żebyśmy mieli jakieś spotkania w związku z tym". Dodała, że po stronie planu finansowego FS nie było żadnych błędów.

Posłowie z komisji śledczej chcieli także wiedzieć, w jaki sposób objęła swoje stanowisko w MS. Pytali, czy prawdą jest, że o wysokim stanowisku do objęcia w Ministerstwie Sprawiedliwość dowiedziała się od swojego syna. Pińciurek potwierdziła. Dopytywana, skąd syn się o nim dowiedział, odparła: "Nie wiem. Z kontaktów jakichś".

Bosacki spytał o procedurę zatrudnienia Pińciurek: "Kto o tym zdecydował i na podstawie czego, skoro to nie był konkurs". "To już jest pytanie do dyrektora generalnego" - odparła. Dodała, że nie wie, jakie zasady stosowało ministerstwo.

Po zakończeniu przesłuchania przewodnicząca komisji oceniła w rozmowie z PAP, że najważniejszym jego elementem było stwierdzenie świadka, że środki z Funduszu Sprawiedliwości nie są środkami budżetowymi. "Czyli złamano ustawę o CBA, przekazując środki z Funduszu Sprawiedliwości do CBA. Podczas przesłuchania świadek potwierdziła ten fakt" – podkreśliła Sroka.

Z kolei zdaniem Bosackiego "zwyczaje panujące w MS za czasów Zbigniewa Ziobry były absolutnie zadziwiające". "Pani Pińciurek została zatrudniona w ministerstwie po znajomości i bez konkursu" – powiedział Bosacki. Dodał, że Pińciurek nie pamiętała, skąd się wziął nadzwyczajny pośpiech w dniach 14 i 15 września ani dlaczego używano najpierw błędnego terminu "dotacja celowa" w dokumentach MS. "Po paru miesiącach stwierdzono, że to nie była dotacja celowa, z czym się pani główna księgowa zgadza. Ona w ogóle prawie nic z tej sprawy nie pamięta, mimo że jest na kluczowych dokumentach" - zaznaczył Bosacki. Stwierdził również, że kontakt Michała Wosia ze świadkiem przed przesłuchaniem bardzo go zdziwił. "To jest bardzo dziwne, że on się ze świadkiem kontaktował. Trudno mi wierzyć, że tylko w tej sprawie, żeby ją pocieszyć, bo była zdenerwowana" - ocenił. (PAP)

Autorki: Daria Al Shehabi, Agata Porażka, Mira Suchodolska

dsk/ agg/ mir/ ann/