Wiceszefowa MEN: edukacja włączająca to nie ideologia, to rzeczywistość
Podczas środowego posiedzenia sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży rozpatrzono informację ministra edukacji na temat edukacji włączającej i przeanalizowano działania podjęte w poprzednich latach wraz z ich wpływem na efekty kształcenia.
Resort reprezentowała wiceminister Izabela Ziętka. "W tej chwili w kierownictwie bardzo mocno rozmawiamy o koncepcji edukacji włączającej, która nie jest dla nas ideologią (...). To nie jest ideologia. Edukacja włączająca to rzeczywistość" - podkreśliła. Dodała, że obecnie "mamy więcej dzieci z orzeczeniami w szkołach ogólnodostępnych, niż w szkołach specjalnych".
"I to jest odpowiedź na konkretne potrzeby konkretnego dziecka, które ma problem natury społecznej, gdzie występują zaburzenia psychiczne, niepełnosprawność intelektualna lekkiego stopnia. Wiele z tych dzieci znajduje się w szkołach ogólnodostępnych i edukacja włączająca ma być rozwiązaniem dla nauczyciela, ucznia i rodzica; by dziecko mogło chodzić do szkoły najbliżej jego miejsca zamieszkania" - powiedziała wiceszefowa MEN.
"Dziękuję za deklarację, że edukacja włączająca nie jest jakąś utopią" - powiedziała posłanka KO Kinga Gajewska. Poseł PiS Zbigniew Dolata podkreślił, iż "cieszy się z deklaracji, że edukacji włączającej nie traktujemy ideologicznie".
Posłowie zwrócili uwagę m.in. na potrzebę dofinansowania szkół specjalnych i szybkiego diagnozowania dzieci, a więc i na zwiększenie liczby specjalistów w tym zakresie. Wiceminister pytano o perspektywę realnego wdrożenia rozwiązań legislacyjnych i działania, które wyrównają szanse szkół specjalnych.
Izabela Lorenc-Sikorska z Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność zaznaczyła, że "procent rodziców, którzy wybierają szkoły specjalne, jest tak mały m.in. dlatego, że szkoły te nie są tak atrakcyjne w porównaniu z dobrze dofinansowanymi szkołami ogólnodostępnymi".
Odpowiadając na pytania, wiceminister Ziętka podkreśliła, że "edukacja włączająca nie może być częścią, musi być całością systemu edukacji" i być w ten system wpisana.
Dodała, że chodzi o to, by "stworzyć i dać szansę". "Nie mówimy o tym, że wszystkie dzieci mają tam się znaleźć (...), chcemy dać wybór, konkretny i realny" - powiedziała.
"Wolę mówić, że dziecko ma potrzebę, a nie niepełnosprawność. I patrzeć przez pryzmat potrzeby" - zaznaczyła Ziętka. "Do tego dążymy (...). Orzeczenie o niepełnosprawności, o kształceniu specjalnym, o potrzebie kształcenia specjalnego - to wszystko bardzo mocno stygmatyzuje i często nie pozwala dostrzec nam w tych dzieciach tego, co w nich jest najwspanialsze i dobre" - oceniła wiceminister.
Wiceszefowa MEN zgodziła się, iż to "ogromny problem, że te dzieci nie mogą osiągnąć sukcesu edukacyjnego, zwłaszcza dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w szkole ogólnodostępnej".
"Myślę, że bardzo realna data to 2026 r., kiedy wejdzie w życie nowa podstawa programowa. Wtedy będziemy chcieli dokonać całościowej zmiany, także w zakresie edukacji włączającej" - zapowiedziała.
Nawiązując do finansowania, odparła: "system, który próbujemy w analizach znaleźć, jest naprawdę dobry". "Jest to wersja bardzo robocza, ale myślę, że to kwestia może miesiąca, półtora i usłyszycie państwo o finansowaniu" - dodała.
"(System) będzie sprawiedliwy (...), będzie odpowiadał na potrzeby każdego dziecka, a nie tylko tego, które ma zaświadczenie lekarskie". Odnosząc się do uwag o oczekiwaniu na zaświadczenia z poradni, powiedziała, że "już tego nie będziemy aż tak mocno potrzebować, bo nie choroba, nie niepełnosprawność będzie kluczem, a funkcjonowanie dziecka w danej społeczności".
"Zgadzam się, że bardzo dużo niepokojów narosło wśród edukacji włączającej od samego początku (...). Teraz chcemy stworzyć jasną, konkretną koncepcję, by nie było wątpliwości (...) i dopiero wtedy przekazać ją opinii publicznej" - powiedziała.(PAP)
Autorka: Paulina Kurek
pak/ jann/