ME w klasie 49er – osiem polskich załóg na starcie we Francji
W przeprowadzonych w formule otwartej, czyli z udziałem żeglarzy spoza Starego Kontynentu, mistrzostwach Europy w klasie 49er ścigać się będzie 70 męskich załóg z 26 krajów, w kobiecej klasie 49erFX 29 ekip z 16 państw, natomiast w katamaranach Nacra 17 45 mieszanych duetów z 19 nacji.
Te regaty rozegrane zostaną w miejscowości La Grande Motte niedaleko Marsylii, gdzie odbędą się olimpijskie zmagania. W klasie 49er znalazło się sześć, a w klasie 49erFX dwie polskie załogi. Biało-czerwonych zabraknie na starcie w katamaranach Nacra 17.
Polska ma olimpijskie kwalifikacje w obu skiffach, nie wiadomo jednak, jakie załogi uzyskają imienną nominację.
U kobiet pewne wyjazdu na igrzyska powinny być Aleksandra Melzacka (YKP Gdynia) i Sandra Jankowiak (OŚ AZS Poznań), natomiast w klasie 49er zacięta rywalizacja toczy się pomiędzy trzema załogami – Dominikiem Buksakiem (AZS AWFiS Gdańsk) i Szymonem Wierzbickiem (OŚ AZS Poznań), Mikołajem Staniulem i Jakubem Sztorchem oraz Łukaszem Przybytkiem i Jackiem Piaseckim (wszyscy AZS AWFiS Gdańsk).
W listopadowych mistrzostwach Europy w portugalskiej Vilamourze na drugim stopniu podium, podobnie jak pod koniec kwietnia w zawodach Pucharu Świata w Hyeres, stanęli Buksak i Wierzbicki.
„To ważne regaty w kontekście rywalizacji o igrzyska. Traktujemy mistrzostwa zadaniowo, wiemy o co gramy. Po Pucharze Świata w Hyeres mieliśmy chwilę na regenerację, ale już w piątek zameldowaliśmy się w La Grande Motte i przygotowujemy się do startu. Żeglujemy tutaj po raz pierwszy, więc akwen jest nieco zagadkowy, ale spodziewamy się bardzo zróżnicowanych warunków. Trzeba być wszechstronnym, dobrze startować i szukać czystego wiatru” – powiedział Wierzbicki.
Z kolei na początku marca na mistrzostwach świata piątą lokatę wywalczyli Staniul i Sztoch, natomiast Przybytek i Piasecki najlepiej z Polaków wypadli na początku kwietnia w Pucharze Świata na Majorce oraz w ubiegłorocznych mistrzostwach świata, gdzie zajęli odpowiednio trzecie i siódme miejsce.
„Interesują nas tylko czołowe pozycje. Po pierwsze dlatego, że znamy już smak medalu w mistrzostwach Europy, bo trzy lata temu zdobyliśmy złoto. Po drugie i najważniejsze, walczymy o imienną kwalifikację na igrzyska. Mamy godnych rywali w kraju, trenujemy razem od lat, wiemy czego się możemy po sobie spodziewać. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy i będziemy walczyć do końca. Nasz cel to regularność. Zdajemy sobie sprawę, że jeśli będziemy pływać bez większych błędów i z przodu stawki, to będzie dobrze” – stwierdził Staniul.
Trener główny klasy Paweł Kacprowski, olimpijczyk z Sydney w 2000 roku, ma twardy orzech do zgryzienia, a języczkiem u wagi powinny być właśnie mistrzostwa Europy.
Do tej pory olimpijski patent miał Przybytek, który pływał na trzech poprzednich igrzyskach, ale jego załogantem był wówczas Paweł Kołodziński. Najlepszą pozycję – ósmą – wywalczyli w 2016 roku w Rio de Janeiro.
„Po Tokio nie czułem się wypalony, nadal miałem głód żeglowania i rywalizacji o start w kolejnych igrzyskach. Znalazłem załoganta, który miał ten sam cel. Teraz chcemy skupić się na swoim żeglowaniu, a nie na rywalizacji z innymi polskimi załogami. Po ostatnich regatach wyciągnęliśmy wnioski, trenowaliśmy nad poprawą prędkości, z której w Hyeres nie byliśmy zadowoleni. Tutaj wygląda to obiecująco. Czekają nas wymagające zawody, zapowiadają się różnorodne warunki, na starcie 70 załóg, zatem emocji nie zabraknie” – zauważył Przybytek.
W planie regat jest 15 wyścigów oraz niedzielny podwójnie punktowany wyścig tzw. medalowy z udziałem 10 czołowych załóg.(PAP)
md/ krys/